Forum WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Strona Główna WSR Du Weldenvarden (Fuksja)
Wirtualna Stajnia Rysunkowa
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Trening rozpoznawczy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Strona Główna -> Trimaran von Vorleben / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Słojo.
Pensjonariuszka



Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznaniowo

PostWysłany: Nie 17:12, 01 Mar 2009    Temat postu: Trening rozpoznawczy

Przyszłam po południu do stajni. Konie były jeszcze w boksach. Poszłam do siodlarni po uwiąz, szczotki i kilka marchewek. Weszłam do boksu Trimarana i wcisnęłam mu smakołyka. Pogładziłam go po szyi, przywitałam się i zapięłam uwiąz. Otworzyłam drzwi na oścież i wyszłam z boksu. Przywiązałam wałacha i zaczęłam go czyścić. Miał sklejki po wczorajszym szaleństwie na padoku. Zajęło mi chwilę, aby doprowadzić go do stanu używalności, po czym wzięłam się za kopyta. Były czyste, więc przejechałam tylko szczoteczką. Położyłam szczotki przy ścianie boksu i poszłam do siodlarni po sprzęt. Zdjęłam ogłowie z haczyka i wypięłam nachrapnik. Potem wyszperałam w szafce nowe wędzidło i przypięłam do pasków policzkowych. Zadowolona przerzuciłam ogłowie przez krzesło stojące obok i zabrałam się za siodło. Przypięłam strzemiona i popręg, wzięłam zielony czaprak, położyłam na wieszaku, następnie wzięłam siodło, położyłam na czapraku i nie przypinając, ani nie przekładając popręgu wzięłam na ramię razem z ogłowiem. Ruszyłam w stronę wałaszka, który stał patrząc na mnie z zaciekawieniem. Powiesiłam siodło na wieszaku. Zdjęłam Trimowi kantar i założyłam nowe ogłowie. Pięknie się w nim prezentował. Potem założyłam czaprak na jego grzbiet, a na wierzch siodło. Poprzypinałam wszystko jak należy i podpięłam popręg na 2 dziurkę.
Założyłam kurtkę, czapkę, rękawiczki, sztylpy. Pożyczyłam bacik od Carmy ;) Wyprowadziłam konia przed stajnię i wsiadłam zgrabnie. Dopasowałam strzemiona, podciągnęłam popręg, sprawdziłam wszystko i dałam delikatną łydkę. Tim ruszył energicznym stępem, a ja pokierowałam nim na maneż. Jechaliśmy przez teren stajni na długiej wodzy rozglądając się dookoła.
Kiedy dojechaliśmy do bramki, otworzyłam ją sprawnie i zamknęłam gdy byliśmy już w środku. Poklepałam konia po szyi i ruszyliśmy energicznym stępem. Robiliśmy wolty, półwolty, ósemki, serpentyny na rozprężenie. Byliśmy sami na tak wielkim placu, można było robić wszystko! Po 10 minutach stępa, Tim był już rozgrzany na tyle, abyśmy mogli zakłusować. Usiadłam głębiej w siodło, zebrałam go i przyłożyłam łydki. Od razu zareagował, przyspieszając chód. Ścisnęłam go mocniej i przeszedł do kłusa. Zaczęłam anglezować, cały czas kontrolując tempo. Na dłuższej ścianie przyspieszaliśmy, na krótszej zwalnialiśmy, potem zmiana kierunku przez półwoltę i zwykłym kłusem zebranym dwa kółeczka dookoła maneżu. Potem ćwiczebnym na wolcie kilka kółek, a przy wyjściu z wolty półparady, łydka i zagalopowanie. Galop był miły, kołyszący, nie wybijając, ale trochę twardy. Jechałam w pełnym siadzie z zebranymi wodzami, aż tu nagle strzeliło mi coś do głowy. Dałam łydkę, Tim przyspieszył. Przeszłam w półsiad. Jechaliśmy... dosyć szybko, ale potem zwolniliśmy, przeszliśmy do kłusa, zrobiliśmy kilka wolt, do stępa. Objechaliśmy maneż dookoła, zmieniliśmy kierunek i w narożniku zagalopowanie ze stępa. Dobra noga, wszystko ok, jedziemy. Stała tam taka przeszkoda i aż się prosiła, żeby ją skoczyć. Najechałam prosto, stabilnie, lekko wstrzymując, zupełnie nie potrzebnie. Tim spokojnie najechał, wybił się jak z procy, aż mnie trochę wysadziło z siodła. Przeskoczył z zapasem. Uśmiechnęłam się i w galopie poklepałam go po szyi. Przeszliśmy do kłusa, do stępa, poluźniłam popręg, dałam mu długą wodzę i stępowaliśmy przez jakieś 10 minut.
Potem zjechaliśmy z maneżu zsiadłam z wałaszka i zaprowadziłam go do stajni, gdzie rozsiodłałam i dałam mu marchewkę. Zabrałam sprzęt do siodlarni, czaprak został przy siodle, a wędzidło zostało umyte i razem z ogłowiem powieszone na wieszaczku. Zgarnęłam szczotki spod boksu, gdzie wcześniej wprowadziłam Trimarana. Pogłaskałam głowę Wezuwiusza wychylającą się z boksu i wyszłam ze stajni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Słojo. dnia Nie 17:12, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Strona Główna -> Trimaran von Vorleben / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin