Forum WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Strona Główna WSR Du Weldenvarden (Fuksja)
Wirtualna Stajnia Rysunkowa
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Treningi do zawodów w dresażu L

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Strona Główna -> Archwiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malwa
Właścicielka Stajni
Właścicielka Stajni



Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:29, 28 Lip 2008    Temat postu: Treningi do zawodów w dresażu L

O zawodach
Rodzaj zawodów: ujeżdżeniowe na Klinice Pegaz
Klasa: L
Program: L3 ([link widoczny dla zalogowanych])
Miejsce: maneż 60x20 m
Sprzęt na dzień zawodów:
■ [link widoczny dla zalogowanych]
■ [link widoczny dla zalogowanych]
Dodatkowo:
■ Czaprak bawełniany
■ Gumki do wędzidła


z dnia 26 lipca br.
miejsce: maneż
pogoda: lekki, chłodny wietrzyk, bardzo ciepło (gorąco), niebo czyste
sprzęt: siodło angielskie ujeżdżeniowe, ogłowie wędzidłowe bez nachrapnika, wędzidło gumowe
humor konia: chętna do współpracy, zainteresowana, pełna energii
wykonywany program ujeżdżeniowy: L3


Przed treningiem
Wyczyściłam dokładanie klacz włosianką i zrobiłam masaż wiechciem. Skontrolowałam też kopyta i rozczyściłam je. Zostawiłam ją w biegalni i poszłam odnieść szczotki. Wróciłam szybko i wzięłam sprzęt, który uprzednio zostawiłam przygotowany na wieszaku przy boksie. Włożyłam jej siodło i tranzelkę z gumowym wędzidłem. Tak przystrojoną wyprowadziłam na dziedziniec, a stamtąd – na maneż.

Rozgrzewka
Wyrównałam strzemiona i wsiadłam na nią (z prawej strony – miecza nie noszę). Dla rozgrzewki najpierw stęp na kontakcie przez całą szerokość maneżu, potem delikatny łuk od łydki i zatrzymanie. Zmieniłam ułożenie ciała i zwróciłam po chwili uwagę klaczy. Uniosła uszy i wyraziła gotowość. Ponownie ruszyłyśmy stępem od dosiadu i po pokonaniu niewielkiego dystansu zebrałam wodze. Półparadą zwróciłam uwagę, po czym dałam może zbyt zdecydowaną łydkę, bo machnęła ogonem, ale ruszyła miarowym kłusem. Pogładziłam ją uspokajająco po szyi i skupiłam się na poprawności kłusa. Był rytmiczny, słyszałam dwa wyraźne takty, klacz pracowała zadem i ładnie się zbierała. Wesoło zadzierała ogonek, i tak zwykle wysoko noszony. Kiedy płot zaczął się przybliżać, ułożyłam się do skrętu, a ona samodzielnie zrobiła ładny łuk, kilka metrów przed końcem maneżu. Dałam leciutką łydkę, by wyciągnęła chód. Uniosła zdecydowanie uszy i poszerzyła wykrok. Pochwaliłam ją i po niedługiej chwili znów trzeba było skręcić. Ponownie przygotowałam się do skrętu, Magnum ponownie sama skręciła. Myślę, ze nauczyła się kojarzyć ten ruch ze skrętem. To dobrze efektowne są skręty „bez pomocy jeźdźca”, a raczej skręty, które na takie wyglądają. Teraz byłyśmy już na najdłuższej krawędzi, wiec postanowiłam trochę „pobajerować”. W tym celu lekką łydką zaleciłam galop. Momentalnie wyciągnęła krok, rozbiła kłus na cztery takty i płynnie przeszła w szybki galop. Lubię jej przejścia, są płynne i wygodne. Nie wyciągnięty, ani Boże broń cwał, na czworoboku nie ma miejsca na coś takiego. Magi lubi się rozpędzić, ale wie, że teraz nie na to jest czas. Puściłam wodze i rozłożyłam ręce. Długa grzywa Magnum rozwiewała się na wietrze, czułam opór powietrza i radość bijącą z klaczy. Kiedy zakręt był coraz bliżej, powoli pochyliłam się nad jej szyją i dałam sygnał do zwolnienia. Bardzo skróciła krok i zanim spostrzegłam, już kłusowała. Wodzą kazałam jej zwolnić, i niemal prosto z kłusa przystanęła. Pochwaliłam ją sowicie i dałam lekka łydkę, by ruszyła. Chyba do niej nie dotarło, bo tylko podreptała przednią nogą w miejscu. Powtórzyłam komendę mocniej i ruszyła delikatnym stępem. Dojechałyśmy do A i zaczęłam trening właściwy.

Praca właściwa: program ujeżdżeniowe L3
Z litery A, kłusem roboczym (od łydki) dojechałyśmy do X. Tam lekki sygnał do zatrzymania, ukłon w stronę wyimaginowanych sędziów i znów kłus roboczy. Na C ułożyłam ciało do skrętu i dałam leciutką wodzę, niemal niedostrzegalną. Skręciła łagodnie i szła miarowo, zebrana i dumna. Ruch był rytmiczny, w jednym momencie wiatr się zerwał, a wraz z nim ptaki z drzewa, na co Magi zarzuciła łbem, ale nie dała się wytracić z równowagi. Przy następnym skręcie zrezygnowałam z łydki, jedynie zmiana pozycji i cmoknięcie. Skręciła, ale z niewielkim opóźnieniem. Nie zrażona, wydłużyłam wodze i rozluźniłam się. Koło na X poszło gładko – obecnie problemy z tym niemal całkowicie zniknęły. Jednak przy następnym, w druga stronę, musiałam powtórzyć komendę – chyba nie spodziewała się drugiego koła tak szybko. Na B znów skręt, ale tym razem dodałam wodzę. Poczułam, że przestaje się zbierać i idzie coraz bardziej swawolnie, więc skróciłam wodze i przyprostowałam ją ponownie. Galop z prawej (pomiędzy A i K) kompletnie się nie udał – pomieszała wszystko i ruszyła nie dość, że nierówno, to jeszcze z lewej nogi. Całkowicie straciła rytmikę. Starałam się to ratować i zdecydowanym dosiadem i wodzą starałam się wszystko wyrównać. Najpierw zaczęła iść nieco bardziej starannie, potem… zrobiła lotną. Byłam taka zdumiona, że prawie zapomniałam jej „powiedzieć, że robi dobrze”, ale chyba sama to wyczuła. Półparadą przywróciłam jej uwagę i do koła całkowicie się pozbierałyśmy i wszyło idealnie. Z ulgą przeszłyśmy z powrotem w kłus, poszło ładnie, bo galop był już wyrównany. Zaczęłam angazelować i zmiana kierunku poszła nienajgorzej. Z kłusa przeszłyśmy w stęp (pośredni), ale przejścia to Mag ma w jednym kopytku. Potem swobodny od łydki poprzedzonej oddaniem wodzy (nasz ulubiony) i znów pośredniak. Na C kolejny kłus, Magnum zaczęła się już gubić, ale poradziła sobie. Kłusik wyszedł lekki i dokładny, klacz elegancko ganaszowała. I wreszcie E! Tam koło od niemalże niewidocznej pomocy, angazelowanie i upragnione żucie z ręki. To Mag potrafi doskonale i dała z siebie wszystko, jak zawsze, kiedy jest w nastroju. Stopniowo nabrałam wodze, choć wciąż były dość długie. Komenda na przejście w roboczy była lekko za mocna, ale Mag ograniczyła się do stulenia uszu. Przewiesiłam wodze przez łęk i dałam łydkę do galopu na lewą. Udało się. Ewidentna lewa noga. Potem było koło, ale nie chciałam przedobrzyć i znów chwyciłam wodze. To była słuszna decyzja, bo przy kole lekko się zdezorientowała. Szybko poprawiłam moją postawę i wyszło całkiem zgrabnie, choć niezbyt rytmicznie. Przejście w kłus obyło się bez niespodzianek, ale zmiana kierunku była odrobinę chybiona – Magi trochę się spóźniła i wyjechałyśmy poza wyznaczone literki. Na szczęście, niewiele, niemal niedostrzegalnie. Jednak do końca było potem bezbłędnie – bardzo się, starałyśmy, a klacz była zebrana jak nigdy. Przy zatrzymaniu postawiła nogi trochę krzywo, ale to nic.

Ćwiczenia: galop z właściwej nogi
Ponownie ruszyłyśmy stępem i zrobiłyśmy kilka monotonnych kółek. Po nich zebrałam wodze i dałam lekką łydkę do kłusa. Przeszła lekko, rytmicznie i z rozluźnionym grzbietem, ganaszując. Po ciasnym, wyjątkowo udanym skręcie wyrównała chód. Chciałam zagalopować z prawej nogi, bo uprzednio nam się nie udało. Skróciłam wodze. Zastosowałam jednocześnie dwie pomoce: łydkę i wodzę, co dało efekt. Magnum zagalopowała na prawą. Po mnie więcej pięciu foulée zaczął się zbliżać skręt w lewo. Mag za kontrgalopem nie przepada, więc postanowiła samodzielnie zedytować jazdę. Nie pytając mnie o zadanie zrobiła sobie najzwyczajniej lotną i skręciła z gracją.
- Co to za swawole? Za karę masz przyspieszyć! – zaśmiałam się. Co to dla niej za kara?
Pozwoliłam Mag rozwinąć większą prędkość, ale po niedługiej chwili zwolniłyśmy znów i narzuciłam Mag najpierw skręt w lewo a zaraz potem w prawo. Wiedząc, że zechce zmienić nogę, zachęciłam ją dosiadem do tego (tuż po skręcie w lewo). Krótko mówić – powoli zaczynam mimowolną pracę nad lotną, choć nie jest nam ona teraz potrzebna. Po komendzie zmieniła nogę i skręciła – czy to z wygody, czy przez komendę – nie wiem. Wiem, że zacznie kojarzyć ten ruch ze zmianą, a to dobrze. Zwolniłyśmy do kłusa, potem do stępa.

Rozstępowanie
Dla rozstępowania najpierw zrobiłyśmy kilka serpentynem w stępie, dałam lekką łydkę do kłusa, a kiedy przeszła, puściłam wodze i nastał czas na ulubiony tryb jazdy Magi, czyli pasażer (ja narzucam chód i tępo, ona kierunek). Kłusowała rytmicznie i równomiernie, robiła sama z siebie łagodne wolty, serpentyny i długie proste. I ja bardzo lubię, kiedy to ona prowadzi, bo to dla mnie dowód, że lubi ruch nawet bez przymusu. Po jakimś czasie postanowiłam zakończyć już jazdę. Cmoknęłam i, nadal nie korzystając z wodzy, skierowałam ją nogami do bramy. Niechętnie zmieniła tor jazdy. Uszy miała na sztorc postawione, ogon w pozycji „pracujemy!” więc bez zwracania uwagi łydką ją popędziłam. Galopem (na lewą) zrobiłyśmy kółko bez trzymanki (a raczej ja zrobiłam bez trzymanki, ona się mnie trzymać nie musi). Rozpostarłam ramiona. Wróciłyśmy na prostą i kiedy zbliżał się zakręt, dałam komendę na zatrzymanie. Zwolniła do galopo-kłusa (do teraz nie wiem, co to było na prawdę) i ślizgając się, zahamowała, rozbijając wkoło tumany kurzu.
- Prawie Sliding stop – powiedziałam, klepiąc Magnum po szyi – rozwijasz się.

Po treningu
Zeskoczyłam z grzbietu klaczy. Na ziemi widniały grube koleiny po kopytach, a jej wyczyszczone ongi nogi byłby całe zakurzone. Z przerażeniem stwierdziłam, ze moje też. Otrzepałam się pobieżnie i chwyciłam wodze klaczy, przekręcając je na moja stronę, by mi się ją wygodnie prowadziło. Cmoknęłam i oddaliłam się na odległość wodzy. Magi od razu ruszyła za mną wykwintnym stępem. Miałam okazję obserwować jej ruch. Szła mocno przed siebie, nawet teraz była „w ręku zebrana”, czyli pracowała każdym mięśniem i uginała szyję. Położyłam dłoń na jej zadzie i wyczułam pracę mięśni. Mag nabrała atletycznej budowy, ale wciąż jest arabska i delikatna. Grzbiet miała rozluźniony. Ogonem, wedle swego zwyczaju wywijała na wszystkie strony, to tak pociesznie wygląda. Na szczęście – pod jeźdźcem tego nie praktykuje, wtedy chce wyglądać dostojnie. Objęłam jej szyję i poklepałam ją. Mag zarżała wesoło. Po kilku metrach przystanęłyśmy, bym mogła otworzyć bramę. Wyprowadziłam ją poza maneż i dziedzińcem doszłyśmy do głównych drzwi stajni. Było w mniej pusto – konie są na karuzeli z Rossie. Zdjęłam jej siodło i ogłowie, powiesiłam na wieszaku przy boksie i wyprowadziłam ją na placyk, przy którym jest kran i wąż. Tam opłukałam jej nogi letnim strumieniem wody, zaczynając od cieplejszej wody, by się nie przeziębiła, po czym wytarłam do sucha jej ręczniczkiem. Na płocie wisiały kantarki sznurkowe. Jej tam nie było, więc wzięłam kantarek Fugity, maja podobne głowy. Włożyłam jej go i dotknęłam lekko zadu, by się obróciła. Przeczesałam grzywę palcami i oddaliłam się w kierunku drzwi. Moja przylepa natychmiast za mną postępowała. Już w stajni dałam jej marchewkę. Wprowadziłam ją do biegalni. Oczywiście, moja miss eM od razu pobiegła na padoczek zewnętrzny i zanurzyła pysk w poidle z chłodną wodą. Piła tak długo, że myślałam, iż pęknie. Nie pękła jednak, skończyła zaspokajanie pragnienia i ukoronowała rytuał radosnym otrzepaniem głowy, jak pies. Zaśmiałam się i usiadłam na płocie, by jej dotrzymać towarzystwa w tym upale.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malwa dnia Nie 22:48, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malwa
Właścicielka Stajni
Właścicielka Stajni



Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:11, 29 Lip 2008    Temat postu:


skrót treningu z dnia 29 lipca br.
miejsce: maneż
pogoda: gorąco, średnie zachmurzenie, umiarkowany wiatr
sprzęt: ogłowie wędzidłowe bez nachrapnika, wędzidło gumowe, bez siodła
wykonywany program ujeżdżeniowy: L3

Przed treningiem
Temperatura na dworze nie zachęca do pracy, jednak pracować trzeba. Niedługo zawody, musimy raz jeszcze przećwiczyć program. Chyba obie umiemy go już na pamięć. Wyczyściłam Magnum i okiełznałam. Z siodła rezygnuję. Ogon spięłam jej w szeroki bandaż na całą długość rzepa, by jej nie było za gorąco. Grzywę również zaplotłam, bo miałam dużo czasu. Zrobiłam jej na niej cienkie warkoczyki, ale nie zawiązywałam ich w koreczki. Tak odstawioną wyprowadziłam ze stajni na dziedziniec. Światło było mocne, więc włożyłam okulary z filtrem.

Rozgrzewka i program L3 (skrót)
Weszłam na klacz z płotu i pchnęłam ją dosiadem naprzód. Uniosła głowę i ruszyła szybkim stępem przez plac. Dostępowałyśmy do maneżu i zatrzymałam ją, bym mogła otworzyć bramkę. Wybrałam boczną, wąską i przeznaczoną raczej dla ludzi, by ją przyzwyczajać do ciasnych przejść. Przeszła bez problemu. Zamknęłam za nami drzwiczki i na długiej wodzy zrobiłyśmy kilka okrążeń ze zmianą tempa. Potem wolta i zatrzymanie mniej-więcej na środku czworoboku. Po kilku sekundach znów ruszyłyśmy stepem po prostej. Po kilku metrach półparadą dałam jej znać, a potem łydka i przejście w kłus pośredni. Po kilku podobnych ćwiczeniach przeszłyśmy w galop na prawą nogę. Sześć foulée i wolta w lewo, kontrgalopem. Naprowadziłam ją na A, by zacząć trening.


PROGRAM DRESAŻOWY L3

Z litery A jak zwykle miarowym kłusem roboczym. Szła równo, ganaszując. Cały program szedł łatwo, bez większych problemów. Prawie cały czas na lekkim kontakcie, koła i zmiany kierunku od łydki lub zmiany ułożenia ciała i lekkiej wodzy. Zagalopowała za pierwszym razem z dobrej nogi, pochwaliłam ją wydłużeniem wodzy. Potem też było dobrze. Żucie z ręki fenomenalne, ona to lubi. Jedynie przy pkt. 14 nie od razu załapała, musiałam ponowić komendę. Zwykle zmiany chodu poprzedzałam półparadą. Cieszy mnie, że Magnum chodzi zebrana. Po zakończeniu programu stępem na długiej wodzy zrobiłyśmy dwa kółka w galopie i pasażera w kłusie.

Po treningu
Wyprowadziłam klacz z maneżu i wyczyściłam ją w stajni. Potem pobawiła się z klaczami na padoczku, wariowały jak rzadko :) Ogólnie jestem zadowolona z jazdy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malwa dnia Pią 17:21, 26 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum WSR Du Weldenvarden (Fuksja) Strona Główna -> Archwiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin